Tysiąc pocałunków || Tillie Cole


Tytuł : Tysiąc pocałunków
Autor : Tillie Cole
Wydawnictwo : Filia
Ilość stron : 434

"Tysiąc pocałunków" to książka,która mnie zachwyciła. Być może to wina mojej wrażliwości i łatwego wzruszania się, ale płakałam niemal cały czas. Podczas czytania tej książki miałam momenty, kiedy musiałam przerwać czytanie i chwilę odetchnąć, bo litery mi się rozmazywały, a w głowie miałam mętlik. Zapewniam was, że podczas czytania "Tysiąc pocałunków" nie obędziecie się bez chusteczek. 
 "Żyj mocno, kochaj mocniej. Doganiaj marzenia,szukaj przygód...chwytaj chwile. Żyj pięknie."
Kiedy rodzina Rune'a przeprowadza się z Norwegii do małego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia pięcioletni wówczas chłopak niemal natychmiast zaprzyjaźnia się ze swoją sąsiadką Poppy. Kiedy bohaterowie dojrzewają, ich uczucie rośnie na sile, a przyjaźń zmienia się w miłość - tak wielką, że absolutnie nic nie jest w stanie jej powstrzymać.
Poppy ma swoją ukochaną babcię, która jest jej bratnią duszą i najlepszą towarzyszką wypraw. Kiedy ta umiera wręcza wnuczce słoik, który ta ma wypełnić tysiącem wyjątkowych dla niej pocałunków. Pocałunki mają pochodzić od chłopaka, który skradnie serce Poppy. 


"Moje pocałunki należą wyłącznie do ciebie. Nikt z wyjątkiem ciebie nigdy nie zdobędzie tych ust."

Pewnego dnia rodzice Rune'a oznajmiają mu, że muszą wrócić do Norwegii, a on musi zostawić swoją ukochaną. Po pewnym czasie od jego wyjazdu Poppy urywa kontakt. Nie odbiera telefonów, nie odpisuje na wiadomości. Jaki jest tego powód? Czy dziewczyna ma nowego chłopaka? Wydawałoby się, że powrót chłopaka "na stare śmieci" rozwiąże całą sytuację. Ale jest wprost przeciwnie. Rune, który wrócił nie jest tym samym chłopakiem, którego kochała Poppy. Jest kłótliwy, wpadł w złe towarzystwo, praktycznie nie rozmawia z rodzicami, a swojego młodszego brata traktuje jak powietrze. Zaczął palić, choć w przeszłości obiecał Poppy, że nigdy tego nie zrobi. Porzucił też swoją największą pasję, z którą łączył przyszłość - fotografię.


"W uśmiechu promienie słońca, a w sercu poświata księżyca."

Moją uwagę zwróciła też niesamowita relacja, jaką Poppy miała ze swoimi rodzicami i dwoma młodszymi siostrami. Miała to poczucie, że może na nich polegać i zawsze jej pomogą. Mimo tego, co przeżywali nie załamali się i wspierali Poppy jak tylko mogli. Praktycznie do samego końca traktowali ją tak jak zawsze i tylko kilka razy zdarzały im się chwile załamania i wzruszenia.

To co dzieje się później, złamało mi serce, ale nie będę tego opisywać, bo każdy powinien przeżyć to sam. Zakończenie z jakim się jeszcze nie spotkałam i epilog były wyjątkowe. 

Od samego początku byłam wzruszona, kiedy Rune zwracał się do Poppy "Poppymin" - co po norwesku znaczy moja Poppy.

Nie przedłużając, bardzo zachęcam do przeczytania "Tysiąc pocałunków".

Do napisania,
N. 💜











Komentarze

Prześlij komentarz